Kochanie,
Wiesz, najgorsze było pierwsze pół roku bez Ciebie. Jak na złość nie mogłem przyzwyczaić się do pustki, która czekała na mnie w domu po powrocie z treningu.
Dołował mnie fakt, że Cię nie przytulę; że nie mogę już Cię pocałować czy siedzieć z Tobą wieczorami przed telewizorem.
Chciało mi się płakać na samą myśl, że nie usłyszę już Twojego "nie denerwuj mnie, muszę przeczytać notatki!", "ubierz tę pieprzoną koszulkę, bo mnie rozpraszasz", "kocham Cię".
Nie mogę nawet zgonić na kogoś winy, prócz siebie. Wszyscy doskonale wiedzą, że to ja Cię zabiłem. To przeze mnie zginęłaś. To ja prowadziłem ten cholerny samochód.
Nikt nie chce powiedzieć mi tego prosto w oczy, a czuję, że gdyby ktoś tak postąpił byłoby mi trochę lepiej. Jakby lżej.
Wiesz, co najbardziej utkwiło mi w pamięci? Który moment przywołuje jeden z największych uśmiechów, których nie wymuszam? Chwilę, kiedy oświadczyłem Ci się z Twoją pomocną... Pamiętasz?
Doskonale wiedziałaś co chcę zrobić. Do tej pory nie wiem skąd... Może znalazłaś pierścionek? Albo któryś z chłopaków Ci powiedział? Naprawdę nie wiem.
Wiedziałaś też, że mam straszliwego pietra. Bałem się, jak cholera, że mnie odrzucisz. Cały dzień nie mogłem znaleźć sobie miejsca.
Siedzieliśmy na podłodze w salonie, a w dłoniach trzymaliśmy zapełnione kieliszki winem. W tle wokalista happysadu, który przecież tak uwielbialiśmy, cicho śpiewał właśnie, że kupi nóż i powyrzyna wszystkich w koło. Śpiewał, że tylko ja i Ty. Może to nie stwarzało romantycznej atmosfery, ale przecież tak bardzo uwielbialiśmy tę piosenkę.
Wreszcie nie wytrzymałaś i spytałaś zachrypniętym głosem, czy oświadczę Ci się w tym stuleciu, czy masz czekać do następnego. Patrzyłem na Ciebie ze strachem w oczach, a Ty po chwili się roześmiałaś, co rozluźniło atmosferę.
Odstawiłem kieliszki, uklęknąłem na prawe kolano, a z kieszeni spodni wyjąłem czerwone pudełeczko z pierścionkiem w środku.
Oczywiście się zgodziłaś, co czciliśmy później całą noc. Pamiętam to doskonale. Każdy Twój ruch, Twoje słowo, jak krzyczałaś moje imię w chwili największej rozkoszy... Jak próbowaliśmy uspokoić swoje oddechy, a Ty powiedziałaś, że nie opuścisz mnie ciałem aż do śmierci. Później będziesz ze mną tylko duszą.
I wiesz co? Czuję... Ja jestem pewny, że dotrzymałaś danego mi wtedy słowa. Wiem, że siedzisz teraz obok mnie i widzisz co piszę na tej pieprzonej kartce, jak próbujesz mnie uspokoić głaszcząc delikatnie moje ramię. Gdzieś w głowie słyszę Twój dźwięczny śmiech... Słyszę, jak mówisz, że mnie kochasz.
Szkoda, że nie ma Cię teraz tu ciałem. Chciałbym się do Ciebie przytulić, poczuć smak Twoich ust.
Po Tobie zostały mi tylko ubrania w garderobie, Twoje zdjęcia na komodzie i ścianach, Twój szlafrok w łazience i laptop.
Pozostałaś też w moim sercu już na zawsze.
Wiesz co? Jakiś pieprzony frajer (tak go nazwałem) powiedział, że to wstyd, żeby prawie trzydziestoletni mężczyzna zachowywał się jak zdesperowany nastolatek.
Przywaliłem mu w twarz. Przepraszam... Wiem, że nie lubisz, gdy ponoszą mnie emocje.
Nie jestem zdesperowanym nastolatkiem. Nie mam się czego wstydzić.
Ja Cię po prostu kocham, a miłości nie powinno się wypierać. Mimo wszystko to jest piękne uczucie, jeśli jest ono odwzajemnione - a w naszym przypadku tak jest. Przecież powiedziałaś mi, że mnie kochasz. A ja Ci wierzę.
Na zawsze Twój.
***
Podoba mi się. Nie wierzę, że to piszę, ale podoba mi się.
Nie napisałam żadnego imienia, ale ja mam w głowie swojego Pana, który jest na zawsze. Nie wiem, może nie powinnam Wam zdradzać kim on jest, ale jednak napiszę: Zibi Bartman.
Nie wiem dlaczego, ale w takich smutnych jednopartach, to właśnie jego mam w głowie. (odnośnik do mojej pierwszej notki na blogu -> KLIK)
A Wy? Kogo Wy sobie wyobraziłyście? :)
Trzymajcie się ciepło i wytrwale czekajmy na wiosnę! Może już niedługo do nas zajrzy...
Pozdrawiam. :)
Nie napisałam żadnego imienia, ale ja mam w głowie swojego Pana, który jest na zawsze. Nie wiem, może nie powinnam Wam zdradzać kim on jest, ale jednak napiszę: Zibi Bartman.
Nie wiem dlaczego, ale w takich smutnych jednopartach, to właśnie jego mam w głowie. (odnośnik do mojej pierwszej notki na blogu -> KLIK)
A Wy? Kogo Wy sobie wyobraziłyście? :)
Trzymajcie się ciepło i wytrwale czekajmy na wiosnę! Może już niedługo do nas zajrzy...
Pozdrawiam. :)